Jest zgoda w Kompanii Węglowej: 200 górników nie straci pracy

Pracownicy Konsorcjum Ochrony Kopalń - spółki zajmującej się ochroną zakładów Kompanii Węglowej (KW) – dostali gwarancje zatrudnienia do końca 2017 roku. To najważniejszy zapis porozumienia pomiędzy związkowcami a zarządem Kompanii.
O podpisaniu porozumienia poinformowała we wtorek śląsko-dąbrowska Solidarność. Związkowcy mówią, że w ten sposób udało się uratować ok. 200 miejsc pracy.
- Ludzie obawiali się, że stracą pracę w tych kopalniach, które zostaną przekazane do innych firm: Węglokoksu, Spółki Restrukturyzacji Kopalń i Tauronu. Po podpisaniu porozumienia pojawiła się nadzieja na stabilizację, nastroje w Konsorcjum uspokoiły się, mamy gwarancje na ponad dwa lata - powiedział szef "S" w KOK Wiesław Różański.
Odwołali protest
Ze względu na zawarcie kompromisu z zarządem KW odwołana została manifestacja, która w środę miała się odbyć przed Śląskim Urzędem Wojewódzkim i siedzibą Kompanii.
Według Różańskiego, zarząd KW zobowiązał się również w porozumieniu, że nie będzie zmieniał pracownikom KOK umów o pracę na umowy cywilnoprawne, co jest normą w wielu agencjach ochroniarskich.
- Nasz właściciel też zaczął iść w tym kierunku i ciąć koszty zatrudnienia, tłumacząc, że chce dojść do stawek rynkowych. Tylko, że te stawki i zatrudnianie ludzi na śmieciówkach to nic innego jak patologia - uważa wiceprzewodniczący "S" w KOK Ryszard Pradela. Związkowcy podkreślają, że wynagrodzenia około 70 proc. pracowników KOK są zbliżone do płacy minimalnej.
Konsorcjum Ochrony Kopalń to spółka córka Kompanii Węglowej. Została powołana w 2006 roku w wyniku połączenia dwóch firm: Nadwiślańskiego Zakładu Ochrony Mienia i Kopalń Rudzkich. W KOK zatrudnionych jest w sumie ok. 1,2 tys. pracowników.
Jak podaje Różański, firma będzie ochraniała kopalnie i obiekty, które wejdą w skład nowej Kompanii Węglowej. Zgodnie z zapowiedziami rządu nowa spółka ma powstać do końca czerwca.
Podziel się:
Dodaj Komentarz
Zasady forum
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. TVN24BiŚ nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.